sobota, 30 sierpnia 2014

"Interesuje mnie tylko Nokia" - tajemnica doboru telefonu

Każdego dnia przychodzi do nas Klient, który ma konkretnie upatrzony telefon - pytanie: czy ta świadomość wynika ze znajomości rynku słuchawek, czy tylko jest wyznacznikiem tego, co było kiedyś?

Ileż to razy słyszałem, że Nokia jest najlepsza, bo "sam mam ten model - niech pan popatrzy jaki fajny, bateria trzyma tydzień, spadnie i nic mu nie jest"

Dobrze, dobrze - Pan wie swoje a ja wiem co mam w szafie - myśle sobie:)

Jak już kiedyś pisałem, wybór telefonu tkwi w dużej mierze w tradycji, jak i w przyzwyczajeniach. Klient nie "siedzi" w temacie, raz na dwa lata przychodzi po coś nowego i wymaga Bóg wie czego. To, co rok temu było nowością i hitem, teraz na Allegro chodzi po 200 zł:)

Ale Nokia to Nokia proszę Pana

 - To co Pan będzie robił z tym telefonem?
 - Jak to co? Dzwonił będe
 - A internet, SMS?
 - Nieee, nie mam na to czasu
 - A inny producenci wchodzą w grę?
 - Panie, KOLEGA mówił, że to dziadostwo, psują się, upadek i po telefonie...
 - A dotykowy, czy klasyczny?
 - Może być dotykowy bo wszyscy mają
 - Czyli będzie Pan korzystał z internetu?
 - Nieee, po co ?
 - Czyli tylko będzie Pan dzwonił?
 - Czasem wyśle mms-a jak mi będę na wakacjach i pochwale się widokiem z gór
 - Ale Pan wie, że Nokia produkuje praktycznie tylko smartfony?
 - Taaak? To wezme taki tylko niech mi Pan internet zablokuje
 - Ale smartfon bez internetu to nie smartfon
 - To niech Pan pokaże
(...)
 - Bateria ile trzyma?
 - No max 1,5 dnia
 - Coooo? To moja stara Nokia trzyma tydzień...
 - No, ale nie ma tych funkcji co smartfon i służy tylko do dzwonienia
 - Hmmm...ale ja jestem starym "abonamentem" i po 15 latach w sieci dajecie mi tylko taki telefon, co trzyma dzień i trzeba mu internetu? Kpina!
 - Proszę Pana, takie czasy, rynek wymusza produkcję takich właśnie małych komputerów
 - Ale wiem że inni mi dadzą inny telefon, tylko że lepszy - a wy nic nie dbacie o Klienta!!
 - To może pokaże Panu inny telefon, tylko że Innego producenta? O lepszych parametrach?
 - Jak nie Nokia to nie - dziękuje!
(krzyk, trzask, złość - i wyjście ze Sklepu)

Typowa rozmowa handlowa ze "świadomym" Klientem:)

Tacy się zdarzają bardzo często - choć Sprzedawca w takiej sytuacji ma tylko pole do własnego popisu

Na co cisną sieci?
Jeśli telefon, to smartfon
Pakiet internetowy to teraz praktycznie coś normalnego, więc sprzedaż takiego to małe ryzyko wysokich kosztów użytkowania

Oczywiście, jeśli telefon jest "spadkowy" czyli dostanie go córka i ma prepaida to może być mała afera że minus się pojawił na koncie - ale to już inna historia:)

Każdy producent ciśnie na sprzedaż swoich sprzętów - bez wymieniania nazw oczywiście
Przyjeżdżają Przedstawiciele i zachwalają, przy okazji dla zainteresowanych Sprzedawców pokazując często modele jeszcze nie w sprzedaży (sam widziałem takie ok. 1,5 mies przed polską premierą)
Taka ich praca, jak i nasza
To normalnosć czy u lekarza, w sklepach, czy w sieciach - mnie to nie dziwi - niewtajemniczonych być może:)
Są benefity takiego zachwalania - programy, gdzie zbiera się punkciki za konkretny model i wymienia się na gadżety, czy konkursy sprzedażowe producenta

Oczywiście wtedy tel. A jest beee a cacy jest tel. B
i cały sklep ciśnie tylko na B - w każdej rozmowie z każdym klientem
każdy chce dodatkowo zarobić - niestety
to się zmienia, więc klient, który w maju był i dostał propozycję A., w czerwcu został przekonany do modelu producenta B - taka mała schizofrenia sprzedawcy:)

"Niech mi Pan doradzi, Pan w tym siedzi"
"Niech Pan powie co się nie psuje"
"Coś bezawaryjnego bym wziął"

Sami przyznacie, że zdarzyło się Wam coś takiego powiedzieć  - niekoniecznie w wypadku telefonów, ale pralek, drzwi, farb i innych rzeczy codziennego użytku

SPRZEDAWCA UZNAWANY JEST CZĘSTO ZA WYROCZNIE, za autorytet

Taka prawda - więc w to nam graj - tu już można Klienta oczarować wiedzą, coś szepnąć, mrugnąć okiem - i sprzedać to co chcemy

(Osobista uwaga - jak już mrugam to doradzam coś naprawdę lepszego - sumienie jeszcze mam:) - szczególnie dla stałych klientów, starszych)

Telefon to towar - stary jest mało atrakcyjny

Jak coś długo leży w szafie to pasuje to sprzedać. Niech się na niego już nie kurzy - a u Klienta znajdzie lepszego właściciela:)
To też wyznacznik - rzadko już brany pod uwagę - mało jest modeli niechodliwych z zasady
Wtedy też nasza uwaga zbiera sie na tym modelu

Jak nas uczyli na mądrych szkoleniach:
Pokazuj trzy, cztery modele - niech Klient sobie wybierze
Ale od Ciebie zależy, jakie te modele przyniesiesz:)



czwartek, 28 sierpnia 2014

Kochana średnia kadra zarządzająca

Koordynator!

Słowo określające miłego pana/miłą panią, którzy to w najmniej odpowiednim momencie zjawiają się w Sklepie i zaczynają węszyć, a co gorsze  - motywować do wydajniejszej pracy.

Jak wyglądają?
Gdy widzisz ich pierwszy raz nie jesteś w stanie ich praktycznie rozpoznać. Normalnie ubrani, ale z nieodłączną torbą na laptopa na ramieniu (swoją drogą - ich kręgosłupy mają ciężko:)). Elementem rozpoznawczym zazwyczaj jest to, że non-stop rozmawiają przez telefon.
Praktycznie zawsze, gdy widzą nową twarz aranżują scenkę sprzedażową i sprawdzają jak biedaku umiesz sprzedawać i po co tam w ogóle siedzisz. Są trudnymi klientami, którzy tylko czyhają na Twoje potknięcia lub złe ich zdaniem domykanie sprzedaży.

Po co przyjeżdżają?
Standardowo u każdego operatora zjawiają się raz w miesiącu na Sklepie. U jednych sprawdzają zatowarowanie, czystość, u innych piją kawę bo spieszą się akurat gdzieś indziej.

Co mówią?
Jeśli akurat nie rozmawiają przez telefon po raz trzydziesty w ciągu pół godziny, to przeważnie siedzą nad laptopem i mailują. Piszą dużo maili - gdyby płacili im za każdego 1 zł, to spokojnie parę stów ekstra mogliby zgarnąć:) Oczywiście upływ czasu jest wprostproporcjonalny do liczby motywujących maili:)

Ale czasem mówią, rozmawiają - jak tam, jak wam idzie, jak sprzedaż, ile dziś internetów, stacjonarek, tabletów. Przecież nie będziemy gadać o tym co nie jest ważne:)

W swojej ponad czteroletniej karierze Sprzedawcy zdarzyli się też tacy inni - ludzcy:) z nimi można było porozmawiać na luzie, prywatnie - ale nigdy się z nimi nie spoufalalismy

Codziennie widzą Twoje/Sklepu wyniki, więc jak przyjeżdżają to wiedzą o czym mówić.
Gdy jest dobrze - chwalą - a jakże. Ale wspominają, by przypadkiem nie spoczywać na laurach i się nie rozprężać.
I tak, jak w danym miesiącu ciśnienie ukierunkowane jest na coś innego, tak zmienia się im gadka - można kociokwiku dostać - coś co w czerwcu było beee teraz jest cacy i na odwrót:)
Robią "kołczingi" ale wyglądają one tak jak moja ich pisownia:)

Są też po to by pomagać
Sprawa techniczna, rabaty, zniżki, trudne przypadki, omijanie doradców biznesowych, czy ściągnięcie czegoś na już, teraz - to standard
Zawsze info telefonicznie, na szybkiego bo zabiegani - a potem "napisz mi maila" - odpowiedź za 2 dni:)
Nie ma się co dziwić - takich jak my mają kilkudziesięciu - w zalezności od regionu, czy sieci
Mają przekichane z nami

Ale po to się decydowali na takie stanowisko, żeby pomagać - choć znam taką osobę, która zrezygnowała z tego stanowiska i wróciła do sprzedaży
To też (poza kasą) pokazuje, jakie oni mają ciśnienie

Większe niż my sami - wszak nad nimi już typowi korporacyjni bossowie - to oni życzą sobie ładnych tabelek, które sami wysyłają jeszcze wyżej

Pomagają bo mają doświadczenie i wiedzą, że tu w takim małym 100-tys mieście robi się kasa sieci - i to my Sprzedawcy robimy słupki przychodów

Ale spotkałem raz jednego koordynatora, który cisnął niesamowicie - pogadałem chwilę z nim, a okazało się że bidusia nie wie jak wygląda praca w Sklepie bo NIGDY NIE SPRZEDAWAŁ!

Są też tacy - po 15 kierunkach zarządzania, a bez doświadczenia jak to się je - to smutne, ale korpo dobiera sobie żołnierzy (plutonowych) jak chce

A my po prostu mamy sprzedawać i najlepiej siedzieć cicho:)

wtorek, 26 sierpnia 2014

"Konczy mi się umowa" - standardowe i niestandardowe zachowania

Przychodzi do nas Klient i rzuca sakramentalne:
"Konczy mi się umowa"

my Sprzedawcy od razu wyczuwamy (albo jesteśmy nakierunkowani) na kolejną szansę sprzedażową - takie czasy - każdy Klient w Sklepie to potencjalna sprzedaż/dosprzedaż - rynek nasycony - więc nalezy się postarać coś sprzedać...

Opcja standardowa:

sprawdzamy ofertę, badamy potrzeby (najważniejsza moim zdaniem część sprzedaży)
Klient wie czego chce - albo częściej - uważa, że wie, na czym mu zależy
To, co powie nas ukierunkowuje w mniejszym lub większym stopniu
Mniejszy - dajemy mu to co zdołaliśmy od niego wyciągnąć - dobieramy ładną słuchawkę (oczywiście: "To musi być Nokia, bo Nokia robi najlepsze telefony" - rzuca świadomy Klient, lub: "Coś na Androidzie - bo to  są najlepsze telefony - żona ma, córka, szef w robocie, kolega z pracy itp.")
po takim haśle usmiechamy się w duchu - bo stereotypy nas nie ruszają - i w zależności od tego co już nam świta w głowie (lub co mamy w szafie) dobieramy wymarzony telefon

co do telefonów - w 85% sprzedawca proponuje to co ma na stanie, lub pokazuje to, co akurat ma sprzedać:) odpowiednie argumenty pomagają przekonać Klienta, jeśli nie - trudno - dajemy to, co chce:)

dosprzedaż - tu mamy masę możliwości - w ramach mniejszych lub większych rabatów urywamy parę złotych, sumujemy kwotę z abo nowoczesnego sprzętu, internetu - tak, by w większości suma opłat była niewiele większa od tego co płaci Klient obecnie.
"Proszę Pana - tu za takie same pieniądze dostaje Pan nowy telefon, 3 x więcej minut a dodatkowo super-, hiper-, megaszybki internet w technologii 45G:)"

Czy to działa? - nie ma zasady - ale w większości tak
Klient zadowolony, a my chyba bardziej - bo kolejny punkcik do planu zaliczony:)

Moralność:
Któryś z Czytelników pisał, czy takie wciskanie jest fair
Może nie jest - etykiem nie jestem, ale rozpisanie Klientowi na piśmie - i dołaczenie kartki z wyliczeniami, gdzie zsumowane są opłaty miesięczne i regulaminy są moim zdaniem działaniem zgodnym z prawdą

Skoro umówiliśmy się , że Klient płaci 80 zł/mc - dostaje nowy tel i np. modem z internetem, a jednocześnie schodzimy z opłat 10 zł w stosunku do tego co obecnie płaci, przy 24 mies umowie - i Klient to akceptuje - to nie ma tu mowy o nieświadomości i wciskaniu

Jest oczywiście grupa Sprzedawców, którzy o tym nie mówią tylko wciskają - sam dostaje białej gorączki jak muszę to wyjaśniać, prostować i pisać reklamację za kogoś z innego Sklepu, czy nawet za kogoś z mojego zespołu - ale to również niestety codzienność.

Opcja niestandardowa - jak coś wywalczyć lepszego?

Zawsze punktem wyjścia jest złożenie wypowiedzenia (z przejściem na kartę, lub nie). Wtedy pismo trafia do Centrali, gdzie prawie każda rezygnacja jest sygnałem do kontaktu z kimś z utrzymania (kazda sieć ma taką komórkę, inaczej nazywaną)
Wtedy ktoś dzwoni, mailuje i proponuje PRAWIE zawsze lepsza ofertę, tańszy sprzęt, krótszą umowę

Prawie - bo nie ma 100 % pewności

Sklep, czyli miły Pan może również po złożeniu rezygnacji ofertę "spod lady" zaproponować. Wtedy negocjacje przeprowadzane są w Sklepie - chyba dla Klienta wygodniej
Czy wszystkie sieci z Wielkiej Czwórki tak działają? Nie wiem na pewno - ale domniemuję, że jest taka możliwość

Czasem Konsultantom się nie chce, nie wiedzą o takiej opcji, nic z tego nie mają - taka prawda niestety

Ale wiedza i poruszanie się w procedurach i możliwościach to podstawa pracy w Sklepie- ale to pewnie w kolejnej opowieści


Aha - dziś już 26. - pora domykać plany:)
Korpo nie śpi, tylko ogląda tabelki


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Podstawowa prawda Sprzedawcy

Moi Drodzy!
Niewątpliwie ważne są dla Firmy Wasze umiejętności sprzedażowe, to, jacy jesteście, jak współpracujecie w zespole
To pewnie jeden z argumentów, dla których każdy z nas Sprzedawców jest tam, gdzie jest.
Pewnie to wszystko było powodem, dla których Firma Was przyjęła pod swoje opiekuńcze skrzydła.

Po zatrudnieniu natomiast, po tzw. okresie wdrażania się do pracy, Wasze umiejętności schodzą na dalszy plan (ale Wasz plan nie:))
Pojawia się Wasze nowe oblicze, jasne i mało skomplikowane:


Wszyscy jesteśmy wierszem w wielkiej tabelce naszych wyników

Pamiętajcie - to od nas tylko zależy czy nasz wiersz zaświeci się na zielono, czy dalej będzie czerwony:)

A Region co dnia Was ogląda:)

Powodzenia!


P.S
Czekam na sugestię dot. rozwoju bloga - o czym chcielibyście żebym Wam opowiedział?

niedziela, 24 sierpnia 2014

Czas obwieścić światu, że jestem

Postanowiłem dzisiaj, że zacznę szukać odzewu w tym, co postanowiłem tworzyć - wyjść do ludzi poprzez fora internetowe poświęcone naszej ukochanej telekomunikacji.

Czy to, co zamieściłem przyniesie skutek - zobaczymy. Ja przede wszystkim liczę na sugestię i wszystko to, co będzie pomocne w dalszym pisaniu.

Poniżej owa mała reklama:
Zainteresowanych kuluarami pracy u Operatora komórkowego zapraszam na nowo stworzonego bloga, prowadzonego przez pracownika z 4-letnim stażem


Blog jest w etapie tworzenia - na razie ogarniam tematy, jakie na początek należałoby poruszyć - pomysłów jest dużo, bo każdy dzień przynosi coś nowego, z czym można śmiało się podzielić z Czytelnikami.
Planuję dużo ciekawostek od kuchni, oczywiście w ramach tego, co można wprost napisać:) O wszystkim innym będzie "owinięte w bawełnę":)

Co w nim będzie:

codzienność - czyli sprzedawanie i ciśnienie, jakie wciąż jest odczuwalne

sytuacje z życia wzięte - czyli Pan Klient który miesza Cię z błotem

humor - czyli "jestem abonamentem od 15 lat"

płacz - jak Twój plan jest na czerwono

irytacja - jak przyszła kolejna rekalkulacja wypracowanych planów

zawiść - jak inny salon w mieście przekroczył Cię w rankingu

satysfakcja - jak po raz pierwszy od jakiegoś czasu ktoś Cię pochwalił

nerwy - jak dziś 24. a plan na 80%

radość - bo kolega/koleżanka w pracy po raz kolejny rozbawił Cię do łez między jednym Klientem a drugim

smutek - bo potrzebujesz jakiś sprzęt na już, a Centrala lub przełożony nie jest w stanie Ci tego załatwić (a Klient chce 5 aktywacji i fiołkowo-zielony telefon jako mus)

porady  - jak nie dać się korpo, tylko po raz kolejny być na zielono w tabelce

Liczę na porady, jak blog ma wyglądać, na sugestie, na wsparcie - czekam na Wasz odzew w komentarzach na blogu, w mailach

Jak już napisałem - mam masę pomysłów, teraz tylko muszę je zebrać i przelać w posty

(Oczywiście jak plany będą na odpowiednim poziomie)

:)

piątek, 22 sierpnia 2014

Opowiem Wam jego historię - odcinek 1

Początek historii to ambicja i chęć pracy z Klientami (tymi przez K)
Ludzie przyciągają do siebie - każdy z nich jest inny, każdy może zaskoczyć, czy wywołać pozytywne/negatywne emocje
No, ale psychologia to inna dziedzina - my mamy SPRZEDAWAĆ!!!

Na początku było:
"Niech Pan nam opowie o sobie" - któż z nas pracowników tego nie zna?

Kobieta z Centrali z działu HR, elegancki pan Krzyś (imiona zmienione - kariery wszystkich wymienionych z imienia na pewno kwitną), urodziwa pani Beatka z Kwatery Głównej Króla (Franczyza sieci komórkowej)

I nieodłączny element każdej rozmowy kwalifikacyjnej - walec, który z każdym mniej lub bardziej głupim pytaniem jeździ tam i z powrotem po delikwencie, który był tak bezczelny, że zechciał zaaplikować do pracy w Firmie

Jak już wspomniałem działo się to ponad 4 lata temu - więc wybaczcie, ale nie pamiętam większości pytań, czy HR, czy Krzysia, czy Wysłanniczki Króla

(Co do Króla - dalszy ciąg historii pokaże, że Król jest tylko jeden)

Maglowali, maglowali - "skontaktujemy się blebleble" - standardowa śpiewka
Kurde - w moje imieniny Król poprzez Giermka obwieśćił, że jestem w Rodzinie

(Firma ma wpływ, ale Król miał ponoć wpływ decydujący)

Spotkanie, umowa, gratulacje - i jedziemy na szkolenia

Po to, by SPRZEDAWAĆ!!!

I tutaj moi Drodzy - nastąpił ten moment, gdy machiny Firmy zaczynają przestawiać klocki w głowie. Zapominasz o tym, że coś jest złe, bzdurne, drogie, wadliwe, bez polotu.
Dla Ciebie to złote jajo - Ty MUSISZ temu Klientowi to sprzedać

(swój olej w głowie każdy ma = wątpie by ktokolwiek bezgranicznie wierzył we wszystko co mieści się w psychologii sprzedaży)

No ale teoria załapana - czas na trening - pod skrzydłami doświadczonych sprzedawców

O tym kiedy indziej


Idea

Czy 4 lata w sprzedaży w jednej firmie to dużo?
Jedni powiedzą, że nie - ledwie 48 razy zrobiony miesięczny plan, inni - że to kupa czasu, wyrzeczeń, nerwów i użerania się z Klientami (zawsze wielką literą - wszak to szacunek dla nich)

Takie mamy czasy - z pracą jest jak jest, zwłaszcza w małym, 100 tysięcznym mieście
Nie ma co narzekać - tylko trzeba siedzieć tam, gdzie płacą - wykonywać polecenia, plany - i najważniejsze:

SPRZEDAWAĆ!!!!


Po to tu jesteśmy - jak powiedziała moja przełożona - przecież na wasze miejsce jest kilkanaście chętnych osób - więc do roboty!

Ten blog będzie opowieścią, jak wygląda praca od kuchni w sprzedaży, jak robi się plany, jak trzeba kombinować, by je zrobić, aby na koniec miesiąca kasa na koncie się zgadzała:)